wtorek, kwiecień 23, 2024
poniedziałek, 19 październik 2015 15:26

Recenzja Peelingu gruboziarnistego z morską algą Lirene

Każdej jesieni i wczesną wiosną funduję swojej skórze serię zabiegów złuszczających naskórek. W ten sposób likwiduję przesuszenie po lecie, wyrównuję koloryt skóry i odświeżam cerę po zimie. Dzięki temu moja buzia każdego dnia wygląda perfekcyjnie. Bez względu na to, czy spędziła wiele godzin w klimatyzowanym biurze, cały dzień nad wodą w upale, czy kilka miesięcy w suchym klimacie, którego sprawcą są kaloryfery.

Zazwyczaj do takiej serii zabiegów używałam peelingu enzymatycznego i maski złuszczającej, ale tym razem postanowiłam, że zmienię standardowy zestaw kosmetyczny. Zamiast dwóch produktów kupiłam jeden. Nie był to zakup w ciemno, a świadomy wybór po wielu pozytywnych opiniach, jakie słyszałam o nowym gruboziarnistym peelingu z morską algą od Lirene.

Nigdy nie przepadałam za typowymi peelingami gruboziarnistymi, ponieważ nie używa się ich komfortowo. Złuszczające ziarenka kiepsko spłukują się ze skóry, zostają na linii włosy-skóra, w zakamarkach oczu, przy płatkach nosa. Poza tym typowe peeling gruboziarniste złuszczają naskórek w sposób mechaniczny, co nie gwarantuje równomiernego oczyszczenia całej cery. W tym przypadku jest zupełnie inaczej.

Lirene - Peeling gruboziarnisty z morską algą

Peeling od Lirene łączy zalety peelingu gruboziarnistego i enzymatycznego

Tradycyjny peeling gruboziarnisty ma też wielu zwolenników, ponieważ pozwala poczuć, że rzeczywiście złuszczamy skórę, czego nie zauważamy podczas stosowania produktu enzymatycznego. Czujemy pod palcami drobinki złuszczające, więc nie musimy czekać na koniec zabiegu, by być pewnym, że do złuszczania rzeczywiście doszło. Ja lubię mieć taką pewność, którą daje również peeling Lirene. W czym tkwi różnica między tym produktem a tradycyjnym? W drobinkach. Lirene zawiera delikatne drobinki, które są wyczuwalne pod palcem, ale jednocześnie łatwe do spłukiwania. Wydaje mi się, że podczas wykonywania masażu, czyli rozprowadzania preparatu okrężnymi ruchami, delikatnie się rozpuszczają i zapewne w tym tkwi cały sekret. Preparat został wzbogacony o morską algę, która odbudowuje warstwę hydrolipidową naskórka, zapobiegając utracie wody. Jednym słowem działa dokładnie tak, jak maseczka nawilżająco-złuszczająca, którą do tej pory stosowałam jako oddzielny produkt, nakładany po spłukaniu peelingu. Kosmetyk od Lirene zawiera również wyciąg z czarnej borówki i owoców tropikalnego drzewa Tamarindus indica, który normalizuje wydzielanie sebum. Czego można chcieć więcej?

Efekt: skóra oczyszczona, rozszerzone pory mniej widoczne, naskórek świeży, promienny, delikatny i elastyczny