Po powrocie z urlopu – z dumą eksponujemy oliwkowy brąz na skórze, chętniej zakładamy bluzki i suknie na ramiączka, pozwalamy sobie na dekolty i odsłaniamy nogi. Budzimy – w zależności od audiencji – zazdrość lub pożądanie. I jest pięknie. W zależności od przypadku – przez 2, 3 tygodnie. A potem?
A potem śnieżna biel, neonowy oranż, czy wakacyjny błękit opaleniznowych outfitów – dziwnie i nagle przestają już tak ładnie odcinać się od naszej karnacji. Co robić? Co robić?
Przedłużać! Natura znów przynosi rozwiązania… Roślinne DHA, czyli naturalny związek, który powoduje reakcję samoopalenia w naskórku, ekstrakt z łupin orzecha, betakaroten… Ale zanim weźmiemy się za kolor – najpierw grunt! Jak u prawdziwego artysty. A grunt to dobry peeling!
Peeling przygotuje skórę do zabiegu samoopalania
Peeling usunie martwy naskórek, dzięki czemu otworzy drogę do głębszych warstw skóry – substancjom aktywnym w dalszym etapie pielęgnacji. Naturalny Peeling/scrub ujędrnianie, wyszczuplanie (250 ml, 65zł) od PAT&RUB, przyjemnie ściera drobinkami z orzecha kokosowego i bambusa.

Pachnie intrygująco kardamonem i to właśnie on, w towarzystwie olejku pieprzowego i lemongrasowego – natychmiastowo poprawia krążenie, co poprawi też ujędrnienie skóry. Ekstrakt z zielonej herbaty zaś złagodzi i będzie stymulował regenerację. Ten peeling występuje w jednej linii z Balsamem wyszczuplającym, który jest dopełnieniem jego działań. Tutaj jednak dalszym krokiem będzie samoopalanie.
Lekka, nietłusta konsystencja peelingu oraz łagodne detergenty roślinne, sprawia, że jest idealnym kosmetykiem pod prysznic. Peelinguje, myje i przygotowuje ciało do dalszej pielęgnacji. Można go używać nawet codziennie.
Naturalne opalanie bez słońca
By podtrzymać efekt letniej opalenizny – po peelingu nakładamy naturalny Balsam samoopalający od PAT&RUB (200 ml, 95 zł).

Tutaj opali roślinny DHA, a ekstrakt z łupin orzecha dodatkowo poprawi koloryt. Olej z marchwi nada ładną barwę, a przy tym zregeneruje i ochroni skórę, masło makadamia odżywi, a olej słonecznikowy uelastyczni i nawilży. Skóra wystawiona wcześniej na intensywne słońce – krócej zachowa młodość, ale balsam ten zawiera też ekstrakt z kwiatów kocanki, który walczy z odpowiedzialnymi za starzenie wolnymi rodnikami.
By cieszyć się trwałą opalenizną – dobrze powtarzać wcieranie balsamu co 2-3 dni.
A gdy już jesteśmy blade, albo w ogóle nie miałyśmy okazji się opalić, a zapragniemy wyglądać wakacyjnie? Bądź mamy wieczorowe wyjście w sukni bez pleców, albo odważnej mini? Zastosujmy tą samą wersję balsamu, ale z bronzerem! Balsam samoopalający plus bronzer od PAT&RUB (200 ml, 95 zł), zdziała wszystko to, co jego odpowiednik bez tego dodatku, a poza tym będzie naturalnym make-upem dla ciała. A to dzięki koloryzującym, mineralnym pigmentom. To opalenizna w 5 minut!

Bronzer zmyje się pod prysznicem, ale za to pod nim skrywać się już będzie kilkugodzinny, samoopalający efekt działania kosmetyku. Przy tym drugim rozwiązaniu – polecamy jednak „małą czarną”, nie „małą białą” na wyjście, bo bronzer, na ciele, taka samo jak ten używany na twarzy – przy kontakcie z jasnym materiałem – może pozostawić ślady.
Uff… Teraz już możemy być pewne, że opalenizna tak szybko nas nie opuści! Aby tylko lato również zostało jak najdłużej :-)
Kosmetyki naturalne PAT&RUB kupić można na stronie sklepu www.patandrub.pl.