Można je spotkać również nad polskim morzem, co dla wielu osób bywa zaskoczeniem. Niektórzy zastanawiają się, czy kontakt z tymi stworzeniami jest groźny.
Meduzy w Bałtyku – jakie są ich rodzaje?
Spędzając czas w kurorcie nadmorskim, można natknąć się na meduzy w Bałtyku. Jednak występujące w Polsce meduzy to jedynie dwa rodzaje:
- Chełbia modra – inaczej nazywana chełbia bałtycka lub meduza bałtycka. Spotykana dość często przy brzegu morza, posiada ciało o rozmiarach od 15 cm do 40 cm, o różowym kolorze. Ma jad, jednak nie jest on niebezpieczny dla ludzi. Plankton jest pożywieniem tego gatunku meduz. Chełbia modra jest najpopularniejszym gatunkiem meduz w Bałtyku. Wyrzucone na brzeg zostają wysuszone przez słońce, co prowadzi do ich śmierci. Nierzadko pływają chmarami.
- Bełtwa festonowa – nazywana też bełtwa włosiennik lub meduza festonowa. Tak samo jak chełbia modra żywi się planktonem oraz materią organiczną. Jest zaliczana do największych meduz na świecie, może osiągnąć średnicę ciała do 2 m, natomiast w Bałtyku osiąga do 30 cm średnicy. Posiada jad, którego poparzenie jest bardzo bolesne. Natomiast nie odnotowano śmiertelnych przypadków po spotkaniu z bełtwą festonową. Kolor tej meduzy jest żółtawy lub niebieski.
Obydwa gatunki meduz można spotkać nad Morzem Bałtyckim. Przy czym częściej dochodzi do spotkania chełbi modrej. Bełtwa festonowa jest rzadziej spotykaną meduzą w Bałtyku. Natomiast kontakt z nią nie jest przyjemny, więc najlepiej go unikać.
Meduzy w Bałtyku, a czystość wody
Często można spotkać się ze stwierdzeniem, że występowanie meduz w Bałtyku świadczy o tym, że woda jest czysta. Nie jest to prawdziwe stwierdzenie. Ich obecność nie zależy od tego, czy wody są czyste. Czynników wpływających na obecność meduz jest bardzo dużo. Do najważniejszych należą przełowienie ryb i eutrofizacja. Jest to wynik nadmiernej zawartości fosforu i azotu w wodach.
Meduzy w Bałtyku – co zrobić na wypadek oparzenia?
Mimo że bardzo rzadko dochodzi do poparzeń meduz nad polskim morzem, należy brać pod uwagę, że takie ryzyko istnieje. Jeśli doszło do kontaktu z meduzą i doszło także do poparzenia, to w pierwszej chwili można zaobserwować zaczerwienienie skóry, mrowienie i ból. Widoczne są bąble, przypominające wyglądem parzydełka. W tej sytuacji nie należy przede wszystkim panikować, a pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić to ostrożnie usunąć parzydełka. Zapobiegnie to kolejnym poparzeniom. W miarę upływu czasu mogą pojawić się pęcherze, których nie należy dotykać, ani tym bardziej przekłuwać. Zawarta w nich surowica powinna naturalnie zniknąć. Gdyby jednak do tego nie doszło, trzeba skontaktować się z lekarzem. Zaniedbanie na tym etapie może przyczynić się do powstania głębokich ran martwiczych. Powikłaniem mogą być też takie objawy, jak problemy z oddychaniem i połykaniem, nudności, wymioty, a nawet drgawki. Wtedy jak najszybciej należy udać się po pomoc medyczną.
Meduzy w Bałtyku nie są niebezpieczne dla ludzi. Ich jad jest niegroźny, jednak w przypadku bełtwy festonowej poparzenie jest dość bolesne, szczególnie w przypadku dzieci. Jeśli już dojdzie do przypadkowego kontaktu, należy zachować spokój i opanowanie. Warto też pamiętać, by unikać kąpieli i zabawy w wodzie, gdy meduzy występują w znacznej ilości. To najlepszy sposób na ochronę przed kontaktem z nimi i ewentualnym poparzeniem.
Artykuł powstał przy współpracy z portalem https://esencjalnie.pl/